środa, 17 listopada 2010

przed wyborami

Polecamy wywiad z Jarosławem Rymkiewiczem:

"Niemal przez całe moje życie zawodowe zajmowałem się tym, co działo się na Krakowskim Przedmieściu w różnych epokach życia polskiego. Pewnie dlatego natychmiast zrozumiałem, że to, co dzieje się pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, to jest dalszy ciąg tego, co w tym samym miejscu działo się w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, w czasie Powstania Listopadowego, podczas manifestacji religijnych przed Powstaniem Styczniowym. Czy tam były, jak zaraz po 10 kwietnia, tysiące Polaków, czy przyszło ich tylko kilkuset, czy tylko kilkunastu, to już nie miało wielkiego znaczenia. Tam było centrum polskości - tam decydował się jej los. Podobnie było wtedy, kiedy Czerkiesi szarżowali od Pałacu Staszica w kierunku placu Zamkowego, podobnie było wcześniej, kiedy w roku 1831 tłum ruszył spod Pałacu, ówcześnie Namiestnikowskiego, w kierunku Zamku, z zamiarem powieszenia zdrajców. Obrona krzyża jest jednym z takich wydarzeń, tego nic nie zatrze. Nawet ta ohydna agresja skierowana przeciwko ludziom, którzy bronili krzyża, też wejdzie do dziejów Polski, będzie pamiętana jako akt nikczemnej zdrady wartości polskich."

"Żyjemy w kraju postkolonialnym - a więc takim, w którym błąkają się różne postkolonialne zmory nocne, upiory postkomunistycznego życia, widma naszej niedawnej przeszłości. One ciągle, jak zjawy z Mickiewiczowskich "Dziadów", mają do nas jakiś interes i próbują nas ugryźć. Trzeba je stąd przeganiać, cały czas przeganiać. Chciałbym przypomnieć pani scenę z drugiej części "Dziadów", która rozgrywa się na cmentarzu. Guślarz jako jedno z wcieleń poety mówi tam, przeganiając nocne zmory atakujące tę wspólnotę ludową zgromadzoną na cmentarzu: "Czy widzisz Pański krzyż?/ Nie chcesz jadła, napoju?/ Zostawże nas w pokoju./ A kysz, a kysz!". Powtarzajmy więc sobie: "A kysz, a kysz!" - i te zjawy wreszcie znikną. Powtarzajmy to, biorąc do ręki ich gazety, oglądając ich telewizję, słuchając ich upiornych polityków: "A kysz, a kysz!".

środa, 29 września 2010

KONRAD
Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, ­
Krew poczuła ­ spod ziemi wygląda ­
I jak upiór powstaje krwi głodna:
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!
I Pieśń mówi: ja pójdę wieczorem,
Naprzód braci rodaków gryźć muszę,
Komu tylko zapuszczę kły w duszę,
Ten jak ja musi zostać upiorem.
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!

Potem pójdziem, krew wroga wypijem,
Ciało jego rozrąbiem toporem:
Ręce, nogi goździami przybijem,
By nie powstał i nie był upiorem.
Z duszą jego do piekła iść musim,
Wszyscy razem na duszy usiędziem,
Póki z niej nieśmiertelność wydusim,
Póki ona czuć będzie, gryźć będziem.
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!

KS. LWOWICZ
Konradzie, stój, dla Boga, to jest pieśń pogańska.
KAPRAL
Jak on okropnie patrzy,­ to jest pieśń szatańska.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Ars Homo Erotica - recenzja S.K



Wystawa w Muzeum Narodowym, przedstawiająca „sztukę homoseksualną” jest słaba. Temat wystawy jest niezbyt ambitny. Jest to po prostu temat kontrowersyjny, temat na który akurat panuje koniunktura, temat medialny i wreszcie po prostu polityczny. W moim odczuciu, sztuka od każdego z tych obszarów powinna uciekać. Nie odmawiam sztuce miejsca w mediach, ani zaangażowania w sprawy społeczne, czy nawet polityczne. Uważam po prostu, że nie może sztuka budować swojej wartości na tych fundamentach. Kontrowersyjność lub upolitycznienie to są sprawy zawsze ściągające sztukę w dół.
To są jednak moje ogólne poglądy na sztukę, wróćmy więc do samej wystawy i do konkretów.

Wystawa jest słaba, bo współczesne grafiki przedstawiające sceny homoseksualne zestawione z aktami męskimi Simmlera, czy Matejki oraz reprodukcjami „Gladiatora” Canovy, czy Apolla Belwederskiego to jakiś bezsensowny miszmasz. Ja tego nie zrozumiałem. Cóż – może to jest zrozumiałe tylko dla homoseksualistów? Wtedy ok. Nie będę się przyczepiał. Moja krytyka jest głosem z gardła osoby, która po prostu zwiedziła tę wystawę, tak jak zwiedza inne wystawy, czyli bez mieszania w to moich upodobań seksualnych (przynajmniej nie w większym stopniu niż to się dzieje zawsze i na poziomie nieświadomym).

Moje główne spostrzeżenia sprowadzają się do stwierdzenia, iż wszystko na tej wystawie co było rzetelnie, jednoznacznie skupione tylko wokół homoseksualizmu, było nędzne. Nieciekawe i tyle. Natomiast te eksponaty, które w jakiś sposób przekraczały tematykę erotyki homoseksualnej, zwróciły moją uwagę i nawet mi się podobały. Takim przekroczeniem okazało się poczucie humoru. Niektóre dzieła rzeczywiście były dobre, miały to coś, cytrynkę, pieprzyk. Nie ratuje to jednak wystawy jako całości. To słaba sztuka. Nie odnalazłem na wystawie nic wielkiego i jestem zaniepokojony tym, że Muzeum Narodowe pozwoliło sobie zorganizować taką wystawę. To, że przyjdzie na nią dużo osób, że będzie głośno w mediach to naprawdę nie powinno stanowić miary dla wartości sztuki.

Sztuka homoseksualna nie ma żadnego nurtu, ani szkoły. To co pokazuje ta wystawa to nic specjalnego. Mam wrażenie, że należałoby tę wystawę rozpatrywać raczej jako sprawę polityczną bardziej niż kulturową. To kolejne postmodernistyczne mieszanie wszystkiego z wszystkim i wywracanie do góry nogami rzeczy, które wcale nie stają się po tym bardziej wartościowe, ani nawet bardziej zabawne.


S.K

wtorek, 20 lipca 2010

Mój głos w sprawie Krzyża

Od jakiegoś czasu trwa dyskusja i walka polityczna o to, co zrobić z Krzyżem spod Pałacu.

Wiadomo, że lewica chce "usunąć" "krzyż" z przestrzeni publicznej w ogóle. Ich stanowisko w sprawie Krzyża spod pałacu jest zatem przewidziane i oczywiste.

Centrum, czyli PO i rząd, chcą Krzyż "przenieść". Nie wiadomo jeszcze dokąd, ale w jakieś odpowiednie miejsce.

Natomiast "prwicowa" (umówmy się, że prawicowa... No w tym miejscu choaciaż niech będzie, że prawicowa, bo przecież "broni Krzyża", czy krzyża? - nie ważne) opozycja domaga się aby Krzyż stał tam gdzie stoi. Ewentualnie dopuszcza możliwość wmontowania go tam na stałe. Ten obóz nie akceptuje innej możliwości. Każdy kto chce Krzyż zabrać spod Pałacu, traktowany jest jak zdrajca, antypatriota i ... skurwysyn.


Nie będę oceniał wymienionych powyżej propozycji. Natomiast uważam, że cała sprawa jest żenująca i nigdy nie powinna mieć miejsca. Branie udziału w tej awanturze jest nieprzyzwoite i niegodne, zwłaszcza dla katolika.

Krzyż jest naszym symbolem, naszym ocaleniem i naszą nadzieją. To symbol święty. Dlatego opowiadam się za tym, żeby Krzyż jak najszybciej zabrać do świątyni. To nie wymaga pozwolenia, ani żadnej dyskusji. To powinno być oczywiste dla wszystkich, którzy wyznają zmartwychwstanie, że Krzyż należy szanować! Na Krakowskim Przedmieściu Krzyż powoduje awanturę. To niegodne. Trzeba go jak najszybciej zabrać do świątyni - po prostu, w parę osób wziąć go w ręce i przenieść do najbliższego kościoła, kończąc tym samym całą hańbiącą farsę.

Ja się dziwię, że nikt jeszcze tego nie zrobił. Gdzie się podziali prawdziwi katolicy, Obrońcy Krzyża? A może brakuje im odwagi?

S.K

Pomnik Stalina w USA

Właśnie przeczytałem na portalu www.niezalezna.pl o tym, że w stanie Wirginaia pod Muzeum-Pomnika D-Day w Bedford, stanie pomnik Józefa Stalina.
Już stanął.
Pomimo licznych, oczywistych protestów postawiono tam popiersie Stalina i to za pieniądze podatników.

Zastanawiam się jak to jest możliwe? Przecież ludzie nie chcą czcić Stalina, uważają go za zbrodniarza i tyrana. Dają temu wyraz - protestują, składają petycje, manifestują swój sprzeciw, a i tak pomnik Stalina stawia im się przed twarzami...

Odczuwam to nagminnie - to swoiste okłamanie. W KE mówią ciągle o demokratyzacji i tworzą tam jej kult. Nikt nie śmie nawet podważać demokratycznych ideałów. Tymczasem, parlamentarzyści w Brukseli zachowują się tak jakby demokracja istniała tylko w przemówieniach, a nie była autentycznym systemem.

Bruksela to przecież piewcy demokracji, którzy chcą jak najwięcej decyzji podejmować samodzielnie, bez udziału obywateli. Aż dziwne, że to oczywiste stwierdzenie nikogo nie oburza i w nikim nie powoduje dysonansu...
Bardzo wyraźnym przykładem są powtarzane referenda, na przykład w Irlandii. Więcej przykładów swoistej sprzeczności tego co się mówi, chwali i promuje z tym co się faktycznie robi, podaje brytyjski eurosceptyk Nigel Farage (polecam na you tube. Niektóre przemowy tego "nawiedzeńca" bardzo do mnie trafiają).

Podobnie postrzegam sprawę tolerancji. Tolerancja to hasło klucz, które zamyka usta, rozwiązuje problemy, wygrywa wojny i wygrywa wybory. Nie jest ważne co to znaczy! Ważne, że jak ktoś zarzuci mi brak tolerancji - to koniec, będę spalony, zacofany i wykluczony z towarzystwa.

To znaczy, że zwolennicy tolerancji (też do nich należę, ale w tym miejscu nazywam tek po prostu lewicowych aktywistów, którzy posługują się tym hasłem w sposób propagandowy)są za tolerowaniem, ale tylko i wyłącznie własnych poglądów. Innych poglądów nie będą tolerować, bo uważają je za nietolerancyjne, czyli kogoś dyskryminujące.

Jednak demokracja dopuszcza posiadanie poglądów, które dyskryminują pewne grupy społeczne, na przykład przestępców.

Istotne jest to, że lewicowi tolerancjoniści nie dają prawa do istnienia poglądom, według których, podam pierwszy lepszy przykład - homoseksualista nie powinien posiadać specjalnych praw. Specjalnych to znaczy innych niż posiada każdy człowiek.
Zatem - mówią tolerancja, a czynem i sposobem myślenia kompletnie jej zaprzeczają. Tutaj podobnie jak z pomnikiem Stalina - chociaż każdy wie, że to skandal, pomnik dumnie stoi.

S.K

poniedziałek, 12 lipca 2010

Jasnowidząca ośmiornica

Mistrzostwa świata tak na prawdę wygrał Paul - jasnowidząca ośmiornica, która ze stu procentową skutecznością przewidywała wyniki meczów.




Głowonogi to niezwykle inteligentne zwierzęta. Bardzo duża część masy ich ciała to po prostu wielki mózg. Nie wiadomo do czego taki mózg może być zdolny i o czym sobie myśli.

Podejrzewam, że przewidywanie wyników meczy to dopiero początek kariery Paul'a. Wyobrażam go sobie w ogromnym akwarium, podłączonego do nowoczesnej aparatury, gdzie przewiduje przyszłe zdarzenia i cała cywilizacja ludzka zależna jest od jego przewidywań. Tak jak w filmie "Raport mniejszości", w którym tajemnicze istoty przewidywały kto i kiedy popełni zbrodnie.

Z pewnością Paul'em zainteresowało się już wojsko lub oddział szpiegów jedi, rodem z filmu "Człowiek, który gapił się na kozy".
Podejrzewam, że Paul w pewnym momencie z nas wszystkich solidnie zakpi. Ktoś z tak olbrzymim mózgiem musi mieć przecież poczucie humoru!

S.K