niedziela, 6 grudnia 2009

Zapewne Erich von Lhomond po powrocie do Niemiec świetnie odnalazł się w Sturmabteilung. Mógł tam kontynuować swą wojnę z bolszewikami. (Theodor Adorno: "totalizm i homoseksualizm idą w parze".) Błyskotliwą karierę weterana walk w Kurlandii przerwać musiały dopiero wydarzenia nocy z 29 na 30 VI 1934 roku. Jego wykrzywioną z bólu twarz można pewnie dojrzeć gdzieś w tłumie statystów u Viscontiego.

Znów strzały z litości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz