środa, 13 stycznia 2010

Niemcy w czasach kryzysu

George Friedman w swojej szeroko komentowanej książce „Następne 100 lat”, która pojawiła się w polskich księgarniach pod koniec ubiegłego roku, przewiduje w przyszłości kryzys państw Europy Zachodniej. Jako jego główną przyczynę wymienia funkcjonujący w nich nieefektywny, socjalistyczny model gospodarki. Do przypuszczeń Amerykanina należy oczywiście podchodzić z pewnym dystansem jednak w tym kontekście można zadać sobie pytanie czy coraz częściej płonące samochody w Berlinie Wschodnim nie są przypadkiem owego, ewentualnego kryzysu początkiem?

Scena polityczna w Niemczech coraz wyraźniej zaczyna dzielić się na dwa bloki. Na pierwszy z nich składają się partie obecnie rządzącej koalicji: CSU, CDU oraz FDP. Do drugiego zaliczają się socjaldemokratyczna SPD, postkomunistyczna Die Linke oraz Partia Zielonych. Z pewnością pozytywnie nastrajać może wzrost znaczenia FDP z Guido Westerwelle na czele, domagającej się liberalizacji niemieckiej gospodarki. Uzyskała ona w ostatnich wyborach ponad 6 milionów głosów. Jednak równocześnie coraz bardziej niepokojący wydaje się fakt, iż coraz większą rolę odgrywać zaczynają partie postkomunistów i zielonych, które raczej trudno określić jako dojrzałe i odpowiedzialne.

Czy, jeżeli w następnych wyborach partie lewicowe razem z Partią Zielonych otrzymają większość głosów, SPD ponownie wybierze sobie za koalicjanta chrześcijańskich demokratów, czy też postanowi zawrzeć sojusz z postkomunistami i „zielonymi”? To drugie rozwiązanie wydaje się niestety już dzisiaj bardziej prawdopodobne. U socjaldemokratów coraz większe znaczenie zaczyna odgrywać lewicowe skrzydło partii, reprezentowane między innymi przez takie osoby jak 39-letnia Andrea Nahles, mianowana dwa miesiące temu sekretarzem generalnym partii lub Franziska Drohsel, obecna przewodnicząca młodzieżówki SPD. Druga z wymienionych 29-letnia Drohsel do czasu objęcia zajmowanego aktualnie w strukturach partii stanowiska należała także do organizacji Rote Hilfe, wspierającej lewackich aktywistów na wypadek konfliktu z policją lub prawem. Pomimo młodego wieku nie bała się otwarcie skrytykować kierownictwa SPD, za niedostatecznie lewicowy program, co doprowadziło jej zdaniem do klęski w wyborach. Zarówno dla niej jak i dla Andrei Nahles ewentualna współpraca z postkomunistami nie stanowiłaby żadnego problemu.

(Prezentująca się sympatycznie Franziska Drohsel)

Następne rozstrzygnięcia na niemieckiej scenie politycznej dopiero za cztery lata, jednak już teraz można przewidywać, iż w przypadku wygranej lewicy, przyszłość Republiki Federalnej Niemiec rysuje się w dość ciemnych barwach …a raczej w czerwonych.
Gustaw Poleszak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz